poniedziałek, 10 lipca 2017

"Na naukę nigdy za późno..." -Czyli jak Bibi wybrała się do szkoły

Przez ostatnie miesiące zdarzyło się dużo w moim życiu. Ukończenie szkoły i przygotowanie się  psychicznie do nowej. Tych wydarzeń było wprost przeciwnie do czasu na opisywanie przygód z Bibi. Na szczęście- czas wakacji pozwala nam nadrobić zaległości!😊🌴🌊 To, że dosyć sporo czasu nie było o Bibi słuchu ani widu- nie oznacza, że nie brała udziału w nauce i innych obowiązkach. Bacznie stała obok mnie i motywowała do wykuwania wzorów i regułek z przedmiotów ścisłych na pamięć. Wspólna nauka była dla niej taką frajdą, że pewnego dnia...Poszła ze mną do szkoły! Tak po prostu! Wzięła potajemnie swój malutki plecaczek, przebrała się w bardziej wygodny strój- z sukienki w jeansy i różowy top i... wskoczyła do mojego plecaka. Dopiero w szkole usłyszałem dochodzący z jego wnętrza cichy chichot i ruszający się zamek, który nieudolnie próbowała rozpiąć.



No nie!😟 Jeszcze w mojej szkole jej brakuje! Na szczęście siedzę przeważnie w ostatniej ławce i jakimś cudem jej harce umknęły oczom uczniów i nauczycieli. Jednak nie na długo.

 -"Do tej pory nie mogę uwierzyć jak dostałaś się do mojego plecaka- Rankiem wkładałem do niego zeszyty!"- Szepnąłem zestresowany, Uniemożliwiając jej chwilowo wyjście. 
-"Oj...To tajemnica...😌





 - przecież nie tylko jedną ma kieszeń. A swoją drogą- czas najwyższy go w końcu wyczyścić. Chyba, że robisz muzeum kanapek szkolnych- to zmienia postać rzeczy!"- Odpowiedziała.

 Nie nie...To oczywiście nie prawda! Tak naprawdę jestem bardzo schludną osobą- naprawdę! 😁

-"Widząc twoje szafki z ubraniami- jestem pewna wątpliwości"...  
-"Szperałaś mi po szafkach z ubraniami!?"😒
 -"Oj- przypadkiem! Pomyliłam z tą z farbkami i modeliną" 

Widzicie teraz jak się ma sytuacja- Bibi jest dosłownie wszędzie i wszędzie wejdzie. Ale niech was nie zdziwi to, że nie potrafię się gniewać na jej ciekawość. O dziwo zaciekawiona nudnym wykładem nauczycieli, wychylała się z plecaka i nagle...

TRACH!!!

Wypadła! Łoskot spadającego plastiku wyprowadził żadnych uwagi koleżanki siedzące z przodu. Odwracając się, ujrzały rozklekotaną Bibi na ławce. Przygotowany na śmiechy i dziwne spojrzenia z ich strony, ku mojemu niedowierzaniu pomogły jej wstać i zaczęły się z nią bawić. Jak to z dziewczynami bywa- we własnym gronie ceniły sobie prywatność i następne 3 godziny sprawiły, że Bibi miała przez chwilę wątpliwości z kim powinna wracać do domu! Cieszyło mnie to, że klasowi przyjaciele tak ciepło przyjęli moją podopieczną. Dodatkowo- zgodziła się na mini-sesję w szkolnym otoczeniu 😉:



 -"Nie rozumiem jak można chcieć opuszczać takie fajne miejsce jak szkoła!":



-"Czy mógłbyś już przestać?":

Kiedy okazało się, że zapomniała swojego śniadania- otrzymała garść cukierków owocowych. 

-"Garść!? Nie mogłam ich utrzymać w rękach!"
 -"Oj Bibi...Chodziło mi o ludzką garść!"😃

Sami zobaczcie jak to było!: 
-"Może jeszcze jednego...":
-"Reszta musi być na później!":


Gdy wróciliśmy ze szkoły- Bibi usiadła zmęczona na mojej szafeczce nocnej. 


-"Jak podobał Ci się dzień w mojej szkole?"
 -"Było cudownie! Ile ludzi, ile zabawy- przecież nauka też może sprawiać radość!" 

Oj...Gdyby mówiła to codziennie przez 10 miesięcy w roku to może bym jej uwierzył. 😉 Siedząc teraz i ciesząc się dobrą pogodą, która wreszcie nadeszła- wspominamy sobie z Bibi nasze wspólne przygody, które moglibyśmy opisać w przyszłym poście, A jest ich dosyć sporo! 😉 Buziaki, Papatki i Miłych wakacji!😘😊

sobota, 11 marca 2017

"Wiecznie młoda, wiecznie piękna i wiecznie uroku pełna..."- Czyli jak Bibi urodziny obchodziła, nowy ciuszek i tajemnica młodości...

Dzień dobruję wam po tak długiej przerwie Kochani! Nie było żadnego nowego wpisu przez niecały miesiąc...A to wszystko z powodu braku pomysłu, ciągłych, nieudanych podejść jego napisania i oczywiście- Braku jakiejkolwiek okazji. Pierwszy wpis przyniósł owoce, jakich się nawet nie spodziewałem. W komentarzach, w ilości wejść i w ogólnym samopoczuciu! Bibi od początku spodobała się koncepcja prowadzenia bloga, co też za jej poleceniem- uczyniłem. Po wspólnej, jakże krótkiej naradzie- bezzwłocznie postanowiliśmy podziękować za tak miłe przyjęcie nas dwojga ( A raczej samej Bibi- ja jestem od tych bardziej technicznych spraw strony!) w "Blogosferze". Bibi nalegała i ciągnęła mnie za włosy przy każdym korzystaniu z komputera.

-"Kiedy w końcu zabierzesz się za tego bloga!"- Pytała każdego wieczora z poirytowaniem.
-"Ale o czym mam pisać!? Przecież jest teraz marzec...Nie mam na nic pomysłu...Kiedy będzie lato- będę częściej je zamieszczał!"- Odpowiedziałem wymijająco. 
-"Ooo...Nie! Do lata nie będę czekać!" 


Długo myślałem nad okazją do kontynuacji bloga. Ciągle takie same dni. Praktycznie ciągle ta sama pogoda. Jest nudno i pochmurno- jak to w marcu! Jednak nadszedł dzień, kiedy okazja nie dość, że kusiła celebrowaniem, to jeszcze nie w tonie było zapomnieć o upamiętnieniu. Tak moi drodzy! Dokładnie dziś, 09.02.2017 Bibi obchodzi swoje 58 urodziny!!! Czyż to nie wspaniałe? Ta niespełna 30-centymetrowa istotka jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy na świecie, pomimo, iż w swoim istnieniu zmieniała ową twarz nie raz i nie dwa! Bez niej kultura, sztuka i świat mody nie byłby tym samym światem, jaki znamy. Jest przez nas kochana i wręcz przeciwnie, ale nie możemy zaprzeczyć, że dużo jej zawdzięczamy. Bibi wiedziała o tym dniu od początku. Widać było jej uśmiech, kiedy wędrowała ręką po kalendarzu i po kolei liczyła pierwsze dni marca. Podejrzewała, że nic nie wiem o jej urodzinach. Podejrzewała, że obudzę się w ten dzień, spędzę go jak każdy inny i nagle wieczorem przypomnę sobie o wszystkim. Ha ha! I ją zaskoczę! Tylko jak...Co dać w prezencie? Jak sprawić, że ten dzień będzie wyjątkowy? Co ucieszy naszą małą gwiazdkę? Tak! Podróż do sklepu z odzieżą! Barbie będzie zachwycona z okazji wyboru sukienki, i w dodatku będzie mogła sobie ją przymierzyć i zobaczyć, czy będzie do niej pasować! A więc...W drogę!😄 Gdy byliśmy w autokarze- Barbie pozwoliła mi się sfotografować w tym ważnym dla niej dniu:


 -Podróż trochę męczy...Ale czego się nie robi dla pierwszej sukienki w tym wcieleniu!:

-"Mam się dobrze! Daję radę z tą nudą!"


- "Nie no...Kiedy już ta galeria!?"


- "Ech...Ładne widoki...Ale o wiele ładniejsze będą w galerii..."


Wreszcie! Jesteśmy u celu. Bibi zbyt bardzo się wstydziła dziwnie patrzących na nią ludzi, dlatego szybko wyskoczyła z mojego plecaka na sklepową półkę, wręczyła mi pierwszą lepszą kreację i wskoczyła znów do plecaka, twierdząc, że "ta może być". Pozostało mi tylko jak gdyby nigdy nic- podejść do kasy i zakupić prezent przez nią wybrany. Ech...Miało być przyjemnie, ale Bibi nie wytrzymała presji dziwnych spojrzeń. No cóż- ludzie nie przywykli do takiego widoku. Nic nie poradzimy na stereotypy, a w pojedynkę nic nie zdziałamy. Dopiero w powrotnej drodze do domu, Bibi ochłonęła, zapomniała o traumie i zaczęła cieszyć się chwilą, kiedy w końcu będzie mogła otworzyć nowe ubranko. Podróż jak to podróż- trwała trochę, ale kiedy wróciliśmy do domu- wyskoczyła na wprost na biurko ze swoim prezentem. Jakiż był jej zachwyt, kiedy dokładniej przyjrzała się ubranku, wybranemu wcześniej bez namysłu!😃

-"Jest cudowna! I różowa, i błyszcząca, i w ślicznym kroju! Ojeju-jej!"- Szeptała wciąż z niedowierzaniem i z dziecięcą radością w głosie. 


Radości i okrzykom zachwytu nie było końca. Bibi nie zapomniała o manierach, i podziękowała, przytulając się do mojego policzka. 

-"Pasuje mi?"


Bibi postanowiła, że swój prezent otworzy własnymi rączkami. No cóż- jubilatka swoje prawa musi mieć! Trochę niezgrabnie jej to szło (Wiecie- ciężko jest swobodnie operować dłońmi, kiedy ma się w większości złączone palce!), ale koniec końców- wydobyła ubranko z opakowania:


...I jak to bywa przy każdej nadarzającej się okazji- pozwoliła "niechętnie" się sfotografować: 😉


-"Aaa!"


Szpilki chyba jej nie służą...Będzie musiała obejść się z jakimś innym typem obuwia...



Bibi potrzebuje pilnie lusterka i grzebienia!


 -"Teraz jestem śliczna!"


 -"Uuu! A co to za buciki?"


 -"No! Pasują!" 😀


Jak to Barbie (Dziś zażyczyła sobie mówić na nią w pełnej godności, aby podkreślić wagę święta)- przez przeszło 58 lat: Wciąż nas zachwycała, zadziwiała, zaskakiwała...Mógłbym tu wstawić praktycznie każdy czasownik z przedimkiem "Za". Była dla nas inspiracją, tajemnicą zamkniętą w plastikowym ciałku i plastikową kontrowersją, opatuloną warstwami różowego materiału, obsypaną brokatem i cekinami. Była praktycznie każdą osobą z show-biznesu, jednocześnie będąc zapamiętaną jako uśmiechnięta blondynka o nienagannym makijażu i proporcjami wyjętymi niczym z rysunków projektantów, czy marzeń wielu mężczyzn. Z tego powodu- pozwoliłem sobie zadać jedno, nurtujące mnie od zawsze pytanie do Bib...Barbie:

-"Barbie- Jak to możliwe, że przez te parędziesiąt lat: nie zestarzałaś się ani o odrobinę?"
-"No cóż...To dość dziwne pytanie...Ale odpowiem tak samo, bo to co powiem jest prawdą. Po prostu...Nie mam czasu się starzeć! <śmiech>"


-"Jak to nie masz czasu? Nie myślisz o tym?"
-"Dokładnie! Nie mam czasu, bo mam ważniejsze rzeczy do zrobienia na tym świecie. Jest ciągle tyle nowych twarzy, tyle nowych trendów i zmian. Chcę na to wszystko patrzeć i towarzyszyć ludziom!"
-"I tylko to wystarczy? Zapomnieć?"
-"Nie...Moim najcudowniejszym kosmetykiem nie są żadne pudry, szminki, kredki, czy inne. Moim kosmetykiem jest...Uśmiech! <śmiech> Dlatego zawsze jestem uśmiechnięta!"
-"Wynika z tego, że..."
-"Że w tych czasach, ludzie wypełnieni botoksem, zamęczeni zabiegami upiększającymi- nie mają czasu na szczery uśmiech. Dlatego nici z wiecznej młodości! Ciągle żyjemy w stresie i zabieganiu. Nie mamy czasu uśmiechnąć się prawdziwie i z całego serca. Czy do rodziny, przyjaciół...Nawet do samego siebie!"

 

















-"Jak się o tym przekonałaś? Znałaś kogoś, kto wciąż zapominał o uśmiechu?
-"Kogoś? Ja byłam tą osobą nawet! Pewnego dnia- zapomniałam o uśmiechu. Kiedy sobie o nim przypomniałam- pomyślałam, że nie będzie to miało znaczenia: bez uśmiechu też się da normalnie funkcjonować. Po najbliższym przyjrzeniu się w lustrze, zdałam sobie sprawę, co ja najlepszego narobiłam! Nic nie pomagało- tony pudrów, kilka warstw błyszczyku...Nic! Dopiero wtedy 
 przywołałam swojego nieodłącznego przyjaciela- uśmiech. Od tamtej pory się z nim nie rozstaję!



My, poczciwe człowieczki, spośród masy obowiązków i sytuacji wymagających "Pokerowej twarzy"- nie mamy czasu na ciepły, czuły i prosty gest- uśmiech! Stańmy więc przed lustrem, raz na jakiś czas i uśmiechnijmy się do własnego odbicia- szczerze i z radością w sercu, tak jak zwykła robić to Barbie każdego poranka. Warto spróbować tej rady, skoro jest ona od 58-letniej kobietki. Nieprawdaż? 😉

Kończąc- w tym dniu Barbie życzy wam wszystkiego najlepszego w jej święcie, dużo chwil spędzonych z jej lalką i duuuużo uśmiechu! 


Do siego, następnego, nowego wpisu! 
Papatki!!💗

 P.s. Postaram się robić wpisy częściej! Bibi zobowiązała się o to zadbać! 😄




wtorek, 14 lutego 2017

Bibi w nowym domu- czyli jak cudownie być lalką

Dzień Dobruję wam słodko Kochani.😊
"Szaleństwo"- kojarzy się nam zazwyczaj z czymś ekstremalnym, z czymś innym i wykraczającym poza wartości dnia takiego samego jak inne dni. Przemyślenie szalonego pomysłu zajmuje chwilę- to oczywiste. Czemu prawię o szaleństwie? Ha! Ten blog jest szaleństwem!😃 Takim czystym, pozytywnym szaleństwem, które zdarza się każdemu choć raz w życiu. Bez względu na czas, charakter, wiek czy płeć. To takie szaleństwo, które osobiście do mnie nie pasuje, a jednak!😉
 Zazwyczaj na myśl pisania bloga- rzucają się mniej więcej te słowa:  "Eee...Strata czasu" albo "To za duży obowiązek" bądź "Trzeba byłoby nieskończonej kreatywności- to nie dla mnie...". Czyż nie?😉 Do tego jakże ekstremalnego czynu namówiła mnie moja cudna "internetowa ciocia"- Aya ze Świata Lalek (odwiedzajcie proszę także i jej bloga, aby skorzystać z cudownych tutoriali lalkowych i podziwiać przygody zabawek w świecie ludzkim!), która stwierdziła, że mam tak lekkie "pióro internetowe", że jest wręcz idealne do pisania bloga.😃 Była chwila namysłu...I jestem! Ale kim właściwie jestem? Byłoby mi miło, aby zostać zapamiętany jako Archie. Brzmi bardzo nowocześnie i w pewien sposób dla mnie- przełomowo. Mam ciut więcej niż 3/4 do pełnoletności, choć i tak będę "wiecznym dzieckiem" i raczej nikt i nic tego nie zmieni. Interesuję się lalkami Barbie. "Barbie? Nastolatek? Naprawdę?". Tak moi Drodzy! Mamy przecież XXI wiek! Niech on będzie przełomem wśród panujących zewsząd suchych stereotypów. Każdy kocha to co chce kochać- Byle był dobrym człowiekiem i nie robił krzywdy innym. Nieprawdaż?😊 Wracając do tematu- mój rodzaj kolekcjonowania lalek nie jest taki, jak zwykło się zauważać u większości kolekcjonerów lalek. Dla mnie lalka ma w pewien sposób duszę. Ta z pozoru plastikowa, uśmiechnięta figurka- w naszej wyobraźni staje się towarzyszką codzienności i doskonale wypełnia nam pustkę, kiedy nie możemy z nikim porozmawiać. Dlatego do spełnienia w hobby wystarczy mi zwyczajnie jedna Barbie. Taką właśnie lalką jest Bibi! I to jej i jej przygodom będzie poświęcony blog. Bibi zagościła u mnie wczorajszego wieczoru. Przybyła do mnie w poszukiwaniu kogoś, kto nie posadzi ją na półce (a co gorsza- postawi! Tak przynajmniej twierdzi Bibi), tylko będzie używał jej mądrze i z szacunkiem. Zobowiązałem się do bycia właśnie taką osobą, ponieważ choć jestem osobą dość długo "siedzącą" w temacie Barbie- Nigdy nie miałem okazji mieć na dłużej lalki z prawdziwego zdarzenia. Dlatego propozycja Bibi wydawała mi się być ciekawa i korzystna.😉
Niebawem, ku mojemu zdziwieniu- laleczka wydostała się samodzielnie z dopiero co rozbrojonego pudła i zażyczyła sobie pstrykania jej fotek!

- Ooo...Kochana! Nie jestem fotografem!- Prychnąłem.
- Za to ja muszę być modelką i chcę zacząć ćwiczyć pozy!

Rzeczywiście- Bibi wychodziła z pudełka dość niezgrabnie. Szybko, ale niezgrabnie. 


-To co, może zaczniemy od zdjęć do portfolio? Hm?- Bąknąłem z ironią, trzymając telefon z uruchomionym aparatem.
-"Nie potrzebuję portfolio. Moja twarz jest znana na całym świecie!"- Rzekła z pychą w głosie, odgarniając włosy z twarzyczki.

Faktycznie! Pomimo tego, że Barbie zmieniała swoją twarz dość często (bo nie jeden raz!)- jej blond czuprynka, duże, niebieskie oczy i niemożliwie wręcz idealna sylwetka- są jej znakiem rozpoznawczym.

-"Więc?"- Przerywając mi tok myślenia- "Robisz w końcu mi te zdjęcia?"
-"Tak, tak...Tylko..."
-"Tylko co?"
-"Tylko...Czy to nie jest dziwne, że ty mówisz? Do mnie? Powinnaś czekać grzecznie, aż otworzę pudło i zachowywać się jak inne lalki...Takie...Nic nie chodzące i nic nie mówiące!"- Odparłem trzeźwo.
-"A chcesz tego, żebym zachowywała się jak inne lalki? Myślisz, że nie jestem wyjątkowa?"- Zapytała, unosząc wymownie brew.
-"Nie...W życiu! Jesteś mi zbyt bardzo potrzebna. Wiesz jak trudno w tych czasach zdobyć prawdziwego przyjaciela, który nie zostawi cię w najgorszej chwili!?- Krzyknąłem entuzjastycznie.
-"Ale będziesz moją przyjaciółką?"
-"Od tego tu jestem!"- Zaśmiała się Bibi. 
-"Noo...A jak z tą sesją?- Dodała niecierpliwie. 
-"Aaa! Już łapię za apara...To znaczy-telefon!" 







Moja Bibi to Barbie "Made to Move" z 2016 roku. Posiada ona nieosiągalną dotychczas ilość punktów stawowych. Jest to baaardzo przydatne podczas mini-sesji, prezentacji szytych ciuchów na lalki w skali 1:6, a przede wszystkim- dawania Barbie bardzo naturalnej koordynacji ruchowej. Jak widać po jakości zdjęć i widocznych na nich wpadkach- Bibi musi się jeszcze sporo nauczyć, żeby chodzić jak modelka po wybiegu. Naturalnie i płynnie. Po skończonej, jakże "profesjonalnej" sesji- Bibi zamęczała mnie tym, że jej figurę ubierały domy mody takie jak Calvin Klein, Prada czy Moschino.

-"Ciekawe...Bardzo Ciekawe! Pewnie znasz dużo sławnych modelek, gwiazd i celebrytów"- Próbując podsumować temat mody, ponieważ nie jestem w tym temacie nazbyt aktywny.
-"Znam? Ja nimi Byłam!- Odparła Bibi z wyższością w głosie.
-"No, no! Nie dość, że modelka, to jeszcze dobra aktorka i charakteryzatorka!"- Rzekłem z podziwem.
-"Od charakteryzacji to ja mam wykwalifikowaną kadrę makijażystów"- Ucięła.

Zasmuciło mnie to, ponieważ nie mam w połowie tak zawrotnego życia jak ona. Mogę słuchać, mogę podziwiać jej opowieści, ale przy mnie nie ma szans, na dalsze prowadzenie kariery!😡

-"Wiesz...Będziesz musiała się z tym pogodzić, że nie organizuję "Fashion Weeków", pokazów mody i profesjonalnych sesji"- Mruknąłem z zrezygnowaniem w głosie.
-"To nic! Mi to nie przeszkadza. U ciebie mam szansę na ucieczkę od oparów lakieru do włosów i widoku wysokich, chudych modelek z kamienną twarzą. Będę mogła odpocząć od pstrokatych kreacji, które, choć piękne- były niewygodne w noszeniu i w prezentowaniu na wybiegach."- Oznajmiła z pociechą w głosie.
-"Idąc tematem garderoby- Masz coś innego do odziania, niż to, co mam na sobie?"- Dodała.
-"Niestety- będę musiał ci sprawić jakiś ciuszek lub uszyję go sam, o ile dam radę. Ale na pewno nie teraz! Nie mam żadnych materiałów, a samą igłą operowałem baaardzo dawno temu."
-"Trzymam kciuki- widzę w tobie zadatki na projektanta!"- Rzekła z entuzjazmem w głosie. 
No cóż- Barbie zwykła mówić, że "Możesz być kim chcesz!". Więc...
-"Może kiedyś się porządniej nad tym zastanowię."- Zdawkowo uciąłem chwilę niezręcznej ciszy. 
 -"No tak myślę."- Odparła, patrząc na pudełko, z którego jeszcze kilka godzin temu uśmiechała się do mnie, jak gdyby nigdy nic. Na tylnej tekturce były zdjęcia jej koleżanek z tej samej odsłony.
 -"Pamiętasz je? Jakie były? Czy po zamknięciu sklepu- wyskakiwałyście z pudeł i robiłyście imprezę? Jak w Toy Story 2?"- Zapytałem z ogromną ciekawością.
-"Ponoć z opowiadań innych lalek- tak było. Teraz są kamery. Musimy być nieruchome i zapudełkowane 24h."- Odpowiedziała na jednym tchu. 
-"To musi być trudne- tak siedzieć w bezruchu i czekać, aż ktoś Cię otworzy. Przecież w niektórych przypadkach lalki zostają w pudełku na zawsze!- Krzyknąłem z przerażeniem w głosie.
-"To dla nas nic trudnego. Wbrew pozorom- jesteśmy tak stworzone, że poradzimy sobie w każdych warunkach z uśmiechem na twarzy."- Uspokoiła mnie Bibi.
-"O Neptunie- nieźle was wytresowali!"
-"Przecież mamy to we krw...W plastiku"- poprawiła się szybko.



No tak...Barbie, choć z plastiku- to bardzo wrażliwa, przyjazna i miła istotka. Zdradziła mi, że kocha ekologię i pomaga spełniać marzenia dzieciom, które pragną pełnić rolę weterynarza, biznesmena, lekarza ( nawiasem mówiąc- prawie wszystkie zawody, które nie jeden z nas chciał kiedyś wykonywać). 😉

-"Od zawsze czułem, że za tym uśmiechem kryje się wiele dobra!"- Pochlebnie odpowiedziałem na jej monolog.
-"Ojeju- dziękuję!"- Odpowiedziała zarumieniona Bibi.
-"Skromna, pomocna i śliczna przez swoją naturalność lalka- takiej właśnie szukałem..."- Pomyślałem z uśmiechem.
-"Jak ty to robisz, że jesteś u mnie zaledwie kilka godzin, a ja już cię uwielbiam!?"- Zapytałem.
-"To moja tajemnica...!"- Tajemniczo szepnęła mi do ucha.😊

Wraz z zaskakującym początkiem- zapowiada się cudowna przygoda u boku mojej towarzyszki- Bibi. Nieprawdaż?😉
Do siego, następnego, nowego wpisu! 
Papatki!💖